Z powodu sesji i wielu zawirowań z nią związanych nie miałam szans pobawić się w robienie biżuterii tak, jak lubię. A koraliki leżą i wołają, bo mam tyle nowych produktów, a jakoś nie mogę się za nie zabrać. Za to wykończyłam niedawno zakupione szkatułki. I tym się pochwalę :)
Przygodę z decoupagem zaczęłam od pudełka, które zalegało w szafce od niemal 3 lat i kompletnie nie miałam na nie pomysłu. I jak znalazłam takie absolutnie cudowne serwetki w sklepie internetowym, to pomysł wpadł na siebie sam :D
No. A potem dokupiłam więcej serwetek. W tym momencie mam tyle różnych rodzajów ozdobnych serwetek, że już ustaliłam z mamą, żeby nie kupowała nic na stół wielkanocny. Bo ja tego wszystkiego nie zużyję na decoupage na pewno w ciągu kilku najbliższych lat :D
Ta szkatułka trafiła w ręce pewnej solenizantki i spodobała się na tyle, że powstało potem to <klik>.
Z tej jestem naprawdę dumna :) Na tym etapie załapałam już na czym zabawa polega i stwierdziłam, że niedługo chciałabym wypróbować sposoby postarzania przedmiotów. Może w następnej partii się uda :)
I ostatnia, przy której miałam najwięcej zabawy, bo była najmniejsza.
No, a teraz zabieram się do wołających koralików, bo czas poumieszczać zdjęcia jakiś kolczyków :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz