środa, 30 stycznia 2013

Nowy nabytek

A tym muszę się pochwalić koniecznie :D Tym bardziej, że bezlitosny listonosz wyciągnął mnie z łóżka tuż po 9 (kto nie widział mnie wczoraj, ten nie zrozumie w czym rzecz).

Jakiś czas temu zachwycił mnie qilling. Ale kupić gotowe paski to nie koszt na studencką kieszeń, a wycinanie piętnastu 4-milimetrowych paseczków zajmuje więcej niż zrobienie całej kartki, więc... kupiłam sobie to małe cudo!


czwartek, 24 stycznia 2013

Stworki-potworki

W końcu udało mi się ściągnąć zdjęcia z telefonu :) Na moich ostatnich wakacjach w życiu powstała seria breloków nazwana ostatnio przez moją bratanicę Stworkami-potworkami. Jeszcze tylko jeden leży nadal niesfotografowany, ale jeszcze będzie musiał zaczekać. I oprócz tego jednego, wszystkie znalazły już swoich nowych właścicieli :) Te zdjęcia to tak bardziej na pamiątkę są. 


Nowe kolczyki

Zaniedbałam trochę robienie kolczyków, więc postanowiłam teraz skupić się głównie na nich. Przeszukując pudełko znalazłam kilka zrobionych już par z zawieszkami. Jest to dla mnie swojego rodzaju powrót do korzeni, bo od tego zaczynałam robienie kolczyków :) Dla przykładu pokazałam jedne z pierwszych moich kolczyków (te niebieskie na dwóch pierwszych zdjęciach), zrobione jeszcze w czasach, kiedy nie doceniałam szpilek gwoździ i nie miałam szczypiec. I tak wyglądały wszystkie te kolczyki, więc poprzerabiałam je wszystkie :)






Oprócz tego pobawiłam się trochę z łańcuszkiem. I odkryłam, że łączenie miedzi ze srebrem jednak wygląda naprawdę dobrze.




A na sam koniec kolczyki marmurkowe, najprostsze z możliwych. 


Przy okazji znalazłam dla siebie nową zabawę, ale pochwalę się dopiero, jak zrobię pierwszą parę. I to po sesji. I może jak napiszę coś z mojej pracy magisterskiej, żeby przestała mi się śnić po nocach. Dobrze by było... :D

środa, 9 stycznia 2013

Eksperyment: Dekorowanie koralików

Wśród koralików, które dostałam od Kini była całkiem zgrabna bransoletka charms. Oczywiście zdążyłam ją pociąć, zanim zrobiłam zdjęcie, więc umieszczam tylko zdjęcie koralików.


No bo właśnie. Bransoletka całkiem zgrabna, ale koraliki nie do końca... Cóż... osobiście wolę bardziej neutralne rozwiązania, bo chciałabym jak najlepiej trafić w gusta innych. Skoro więc na pewno nie wykorzystam tych koralików w takiej postaci, w jakiej je mam, trzeba je... przerobić (albo wyrzucić, jak zasugerowała moja mama) :) Ale ja jestem fanką recyklingu :)

Zaznaczam, że robiłam to po raz pierwszy i w ogóle na koralikach plastikowych zamiast drewnianych, więc nie wiedziałam, jaki wyjdzie efekt.

I teraz trochę o właściwościach mojej szafki :) Mam w niej prawie wszystko, jeśli chodzi o materiały plastyczne. Raz jeden udało mi się zaszokować rodziców (którzy już się z tym faktem pogodzili, że jak mnie o coś poproszą to dostaną, np. wstążkę w jakimś kolorze, czy gotową kokardkę), kiedy robiąc wieńce na listopad wyciągnęłam pistolet do gorącego kleju. Nie muszę więc jakoś długo zastanawiać się nad sposobem przemiany koralików. Wybieram decoupage.

Potrzebuję:
- farbki akrylowej
- bezbarwnego lakieru
- ozdobnych serwetek
- kleju (ponoć trzeba specjalny, ale nie posiadam (?!), więc używam uniwersalnego, który nigdy mnie nie zawiódł)
- nożyczek
- pędzelka (lub -ów, jak kto woli)
- patyczków do szaszłyków.


Krok 1:
Nałożyłam pierwszą warstwę farby. Koraliki nie są gładkie i w sumie po skończeniu malowania przyszło mi do głowy, że najpierw mogłam je potraktować papierem ściernym. Jak to mówią, mądry człowiek po szkodzie.
Po wyschnięciu nałożyłam drugą warstwę i znów odłożyłam je do wyschnięcia.




Krok 2:
Przyklejanie serwetek. Użyte przeze mnie elementy były malutkie, więc generalnie (wbrew noworocznemu postanowieniu) poszerzyłam zasób słownictwa powszechnie uznawanego za wulgarne.





Krok 3:
Lakierowanie (2 warstwy). Ponieważ faktycznie nigdy wcześniej nie zajmowałam się decoupagem, więc musiałam wywędrować do sklepu i kupić lakier. Było to wyzwanie. Zaczęłam od najbardziej oczywistego dla mnie miejsca - sklepu z artykułami do stolarki, ogrodnictwa itp. Ale jedyny lakier był do paneli podłogowych i schnął 24 h. Wycieczkę skończyłam wizytą w Empiku, gdzie mocno speszyłam pana przy kasie, zadając banalne pytanie: "Czy ten lakier jak wyschnie stanie się przezroczysty?". Ale nie powiem, pan był bardzo uczynny i sprawdzał, ale producent nigdzie nie udzielił tej informacji. I ja tam chyba pójdę znowu, żeby im powiedzieć, że tak, schnie. Tak na wszelki wypadek, gdyby znowu im się trafiła taka sierota jak ja :D


Krok 4:
Składanie. Tego jeszcze nie udało mi się dokonać, więc zdjęcia będą, jak wykombinuję do czego wykorzystać te koraliki :)

środa, 2 stycznia 2013

Fioletowe motyle

Generalnie preferuję delikatną biżuterię. Skromne bransoletki, proste pierścionki (których i tak zazwyczaj nie noszę) i zwykłe wisiorki (moim ulubionym jest zegarek na długim łańcuszku w kolorze starego złota). Ale absolutnie uwielbiam długie kolczyki, a najlepiej żeby pobrzękiwały, dzwoniły i plątały się we włosy :D Do tej pory raczej tego typu kolczyki kupowałam, bo nie wyobrażałam sobie zabawy ze szczypcami przy robieniu malutkich oczek. Cóż... miałam rację, bo trochę mi ta zabawa zajęła, ale było warto :)

Łącznie z biglem kolczyki mają 10 cm długości, wykonane są z fioletowych perełek od Kini (:) a jednak wykorzystałam coś od Ciebie :P), drobnych koralików o średnicy 3,5 mm i szklanych łezek.




Załączam też zdjęcia, których wcześniej nie chciało mi się zrobić :D Przy okazji robienia kompletu w kolorach jesieni zrobiłam podobne bransoletki w kolorach turkusowo-czarnym i czerwono-żółtym. 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...