Na początek ostatni z czterech (bo trzeciemu nie udało mi się zrobić zdjęcia przed wręczeniem) aniołów z masy solnej. Ten jest z modlitwą o zdrowie i dzisiaj powędruje do moich dziadków.
Niektórzy z Was mieli okazję zobaczyć wczoraj na FB to zdjęcie...
... z dramatycznym komunikatem, że zepsuła mi się właśnie maszyna do szycia i nie mogę ich dokończyć.
Faktycznie, maszyny do rzecz zawodna. Wczoraj w ogóle miałam długi dzień, od 5 byłam już na nogach, żeby zdążyć wykończyć wszystko, co miałam w planach. Jak w końcu siadłam do maszyny i ona zepsuła się po 5 minutach, to myślałam, że zawału dostanę. Dwie nieubrane anielice, jedna jeszcze bez ręki i jakiegokolwiek ubrania, nawet bez "majtów" (prezent dla bratanicy) i jeszcze prezent dla bratanka.... W mojej głowie zaczął się już układać plan co zrobić, gdyby maszyna nie ruszyła.
1,5 godziny :> Tyle czasu zeszło mi na wielokrotne rozkręcanie, doczyszczanie i skręcanie maszyny. Za każdym razem jak wyjmowałam jakąś część to robiłam zdjęcie, żeby wiedzieć, gdzie ją wsadzić potem... No dramat! Ale w końcu ruszyła i anioły udało się dokończyć. Jak na razie szyje dalej, więc jestem dobrej myśli, jeśli chodzi o pozostałe prezenty :D
Po tym przydługim wstępie czas na chwalenie się :)
Oto anielica dla dwulatki, która wszystko psuje, więc musiała mieć maksymalnie zabezpieczoną fryzurkę i wszystko przyszyte dobrze :) Mam nadzieję, że anielica przetrwa starcie z Jagodzianką :)
A to jest anielica dla czterolatki. Trochę mniej zabezpieczona fryzura, bardziej romantyczna :) Gdzieś mam zdjęcia jak wyglądała ta fryzura przed wymodelowaniem, to wrzucę na FB :) Oby spodobała się Emi.
Anielice są do siebie bardzo podobne, bo trafiają w łapki sióstr, które często zazdroszczą sobie zabawek. Nie chciałam, żeby inna sukienka była powodem do kłótni o lalkę :)
A teraz idę rozkminiać sukienkę dla trzeciej anielicy, która też musi być różowa, ale jest już dla nieco starszej dziewczynki, więc może być bardziej wymyślna :):)
Wiem co to znaczy zepsuta maszyna, oj wiem. Ja już na tyle się z moim łucznikiem znam, że kojarzę o co ma do mnie fochy i pretensje :P A Aniołki są urocze, chociaz ja za różem nie przepadam.
OdpowiedzUsuńJa swoją dopiero poznaję, bo długo siedziała w szafie nieużywana. A teraz tak bardzo ciągnie mnie do szycia... Nie przypuszczałam, że to jest takie uzależniające :D
UsuńAniołki trafiły już do rąk dziewczynek i się ogromnie spodobały. Akurat małe dziewczynki uwielbiają róż. Zupełnie tego nie rozumiem :D