Stwierdzam, że zdecydowanie na punkcie bransoletek mam obsesję. Sama nie noszę, ale uwielbiam je robić. Trzeba kupić następnym razem więcej szpilek gwoździ i wrócić do kolczyków. Koniecznie :)
W kilku wcześniejszych postach używałam kawowych perełek, żeby przetykać koraliki. Tym razem odwrotnie. Kawowe perełki poprzetykałam rudym szkłem crackle.
Kawowych perełek miałam jeszcze sporo. Naszyjnik, który dała mi do zabawy Kinia był naprawdę długi (swoją drogą, że zostało ich jeszcze kilkanaście, ale "z ubytkiem" - już mam na nie pomysł :])
Postanowiłam wykorzystać ostatnią bazę pod bransoletkę charms, ale zamienić karabińczyk na eleganckie zapięcie, które nie pasowało mi do niczego innego.
Do tej bransoletki powstały też pasujące kolczyki, ale żadne zdjęcie mi nie wyszło. Tym razem aparat nie dał się oszukać, trzeba na niego szukać nowego sposobu (mój aparat nie lubi zbliżeń, więc ostrość łapałam z większej odległości a zdjęcie robiłam z mniejszej. Ale przy kolczykach się połapał i zdjęcia wyszły zamazane :D)
I dochodzę do wniosku, że przy następnym zamówieniu kupię też te bazy pod bransoletki. Początkowo mnie straszyły z pudełka, ale teraz je już lubię :)
poniedziałek, 31 grudnia 2012
niedziela, 30 grudnia 2012
Czarne monety
Próbując jakiś czas temu swoich sił z sutaszem, nakupiłam mnóstwo czarnych szklanych monet. Z sutaszem mi wyszło co najmniej średnio (co nie oznacza, że się poddałam, ale odłożyłam na później), a monety zostały. Zostały też ozdobne zapięcia. Więc co zrobić z dwoma rzeczami, które do niczego nie pasują? Połączyć! :D
sobota, 29 grudnia 2012
Linka jubilerska
Swego czasu produkowałam naprawdę dużo biżuterii z linki, głównie kolczyków, bo bransoletki jakoś wyjątkowo łatwo się rozpadają, kiedy są za bardzo obciążone. Postanowiłam do tego wrócić, kiedy spychany w kąt woreczek wypchany kamyczkami nie dał się dalej w ten kąt spychać. Ale dzięki temu udało mi się pozbyć 80% niewykorzystanych kamieni, więc jestem z siebie dumna.
Przy okazji muszę się pochwalić, że mam coraz mniej produktów, które leżą niewykorzystane od lat (np. kamyczki mi zalegały w pudełku jeszcze od liceum, a perełki zostały zakupione przy okazji realizowania zamówienia koleżanki, kiedy byłam na pierwszym roku studiów). Oczywiście są plusy - w końcu mi się zamyka pudełko i nie muszę wywalać wszystkiego w poszukiwaniu "tych dwóch" koralików, a z drugiej strony coraz ciężej jest coś wykombinować. Prawie wykończyłam karabińczyki (zostało mi 2 miedziane i jakieś 6 posrebrzanych), niewiele sznurka i w ogóle zaczynam żałować postanowienia o niezamawianiu niczego, dopóki nie opróżnię większości pudełka. Powstała mi już cała lista produktów, których nie mam, a naprawdę potrzebuję (NAPRAWDĘ! :D).
środa, 26 grudnia 2012
Drapieżna bransoletka
Realizując jedno z zamówień na bransoletkę musiałam dokupić koralików fimo w zeberkę. Trochę nie wyszło, bo koralików już nie było, zostały tylko w panterkę i to w dużym rozmiarze (14 mm, gdzie ja zazwyczaj używam max.12 mm). Do zamówienia wykorzystałam więc inne, a te leżały i czekały na swoją kolej.
Doczekały się i wyszło całkiem zgrabnie :)
niedziela, 23 grudnia 2012
Komplet: Jesień
Wczoraj na prośbę bratanicy zrobiłam jej bransoletkę świąteczną (po to ta gwiazdka, na życzenie małej). Akurat skończyła mi się gumka, więc musiałam sięgnąć po łańcuszek. Żeby nie wyglądało to "łyso" koraliki nałożyłam warstwowo.
Efekt wyszedł cudny! Postanowiłam więc wykorzystać pomysł i tak powstała bransoletka w jesiennych kolorach. Miałam akurat koraliki crackle, na które nie miałam pomysłu od momentu kupienia (ze dwa lata), bo są dwukolorowe i do niczego mi nie pasowały. A że bransoletka pochłania ogromne ilości koralików (49 koralików o średnicy 8mm) to tym bardziej się ucieszyłam, że wykorzystam je prawie wszystkie. Przy okazji dorobiłam pasujące kolczyki.
Potem wykończyłam ręce robiąc takie bransoletki w wersji żółto-czerwonej i turkusowo-czarnej. Chyba będę musiała zainwestować w inne szczypce, bo moje z piankowymi rączkami nie służą nałogowemu robieniu biżuterii.
sobota, 22 grudnia 2012
Breloki
Będąc na wakacjach po książkę w Empiku zaszłam na dział plastyczny (nie wiem jak, ale jakoś tak potrafię zawsze tam trafić, chociaż książka była po drugiej stronie sklepu). Zobaczyłam przyklejane oczka i po prostu musiałam je kupić. No ale jakbym ich nie użyła to bym nie miała pretekstu do wydania 5 zł. Więc kupiłam jeszcze filc. I tak zaczęło się szycie breloków. Te poniżej to moje najnowsze dzieła. Pokażę wcześniejsze (cała seria Potfoorów), jak tylko znajdę kabel do telefonu :)
piątek, 21 grudnia 2012
Wyzwanie
Od miesiąca
nie robię nic innego tylko bransoletki. I to głównie ze sznurka. Doszło do
tego, że moja mama mi zarzuciła, że nie robię wystarczająco kobiecej biżuterii
(w kontekście rozmowy: dla kobiet po 30-tce moja biżuteria nie będzie
interesująca). Cytując pewnego serialowego bohatera: CHALLENGE ACCEPTED!
No dobra...
najpierw zrobiłam kilka kobiecych bransoletek :D Ale potem postanowiłam, że nie
zrobię kolejnej bransoletki, dopóki nie wyprodukuję 10 par kolczyków. W miarę
możliwości powinny się od siebie różnić. Przynajmniej kolorem! Z tym
postanowieniem siadłam, rozłożyłam koraliki i... miałam kompletną pustkę w
głowie.
A potem
jakoś poszło. Próbowałam zrobić kolczyki gronka, ale chyba jestem jakaś
upośledzona pod tym względem, bo jeszcze nigdy mi nie wyszły. Za to baza została
(wykorzystałam łańcuszek z bazy pod bransoletkę charms, która też nigdy mi nie
wyszła) i uprościłam trochę kolczyk. Powstała z tego cała seria :)
Kolczyki z
kwiatkiem gdzieś zobaczyłam niedawno i akurat miałam zawieszki (chociaż zupełnie inne), więc
skopiowałam pomysł. Wyszły trochę ciężkie, więc trzeba jeszcze nad nimi
popracować, ale generalnie idea pozostanie.
Kokosa
męczyłam od momentu, jak przyszła ostatnia paczka. Mam go sporo i zero pomysłu
na zagospodarowanie. Wykorzystałam więc najprostszy schemat: perełka i
zawieszka. Miałam problem ze szpilką, bo za nic w świecie nie mogłam dopasować
oczka, ale w końcu się udało.
Kupiłam
fajne kolorowe koraliki. Pomyślałam sobie, że zrobię zakręcone, optymistyczne
kolczyki. Nie wyszło. Dużo lepiej wygląda wersja z przezroczystym i czarnym
koralikiem :)
No. To mamy
dziewięć par. Utknęłam na dziesiątej, jak zwykle. Chwilowa niemoc twórcza mnie
dopadła, ale jakaś wizja mi się ukazała, kiedy spojrzałam na czerwone kolczyki
na łańcuszku. Zawsze mnie bawiło poetyckie nazywanie swoich wytworów. Tak,
jakbym robiąc kolczyki pisała książkę, za którą dostanę Nobla. I tak powstały
kolczyki „Motyl Siedzący Na Pąku Róży”. Bo wizja była poetycka właśnie :)
czwartek, 20 grudnia 2012
Zepsuty naszyjnik
Przyjaciółka
wręczyła mi woreczek z różnego rodzaju zniszczoną biżuterią ze słowami, że mam
to wykorzystać jak mi się podoba, bo może coś ładnego z tego zrobię. Leżało to
u mnie w pudełku już z miesiąc i dzisiaj postanowiłam się za to zabrać. Na pierwszy ogień poszły korale o zgniłozielonej barwie.
Niestety, zanim pomyślałam o zrobieniu zdjęć całego naszyjnika, zdążyłam go już
pociąć i podzielić na interesujące mnie elementy, ale przedstawiam efekty :)
DROPSY
Przez moment
nie wiedziałam czy dołożyć do nich zielone szkło czy kawowe perełki.
Postanowiłam jednak zrobić podwójną bransoletkę i szkło byłoby zwyczajnie za
ciężkie.
BARYŁKI
I znów nie
mogłam się zdecydować, co z tych koralików zrobić. Kształt niefajny, bo ciężko
zrobić z nich coś innego niż korale na szyję. Ale jest, udało się :) Powstała
całkiem zgrabna szamballa.
RESZTKI
Na sam koniec zostały mi 4 dropsy i jedna
baryłka. Więc połączyłam je w jedną bransoletkę z popielatymi crackle (w końcu
szkło :D). Oto efekt:
Subskrybuj:
Posty (Atom)