Takie pytania uwielbiam najbardziej: "Karolina, a dałabyś radę uszyć...?". Oznacza to siedzenie godzinami w internecie, poszukiwanie inspiracji, materiałów, pomysłów jak wykombinować wykrój... I coś zupełnie nowego na bloga!
Tym razem pytanie brzmiało: "Karolina, a dałabyś radę uszyć groszek?". W mojej głowie od razu pojawiła się wizja tego, co gdzieś tam kiedyś widziałam, przekopując internety. I faktycznie, inspiracje się znalazły :) Tu (klik!), tu (klik!) i tu (klik!). Ten ostatni bardziej dla ogólnego pojęcia co i jak powinnam zrobić.
W końcu po trzech czy czterech próbach udało mi się znaleźć idealne proporcje dla wykroju i powstało to:
Obsesyjnie wręcz zastanawiałam się co i jak uszyć, zrobić. Planowałam, rysowałam, ćwiczyłam na polarze... Poza tym wisiałam przez cztery godziny na telefonie i szukałam odpowiedniej dzianiny zabawkarskiej, żeby przy okazji nie zbankrutować. Udało mi się trafić na przemiłą i naprawdę pomocną panią z firmy Runotex i już dwa dni później zapukał do mnie kurier z przesyłką :)
I właśnie wtedy się okazało, że moje obsesje i całe planowanie wzięły w łeb. Bo dzianina, którą dostałam była usztywniana i cały wykrój trzeba było zmienić! Sporo się przy okazji o szyciu takiej dzianiny nauczyłam :)
Groszki mają wymiary 12 x 13 x 10 cm. Wypełnienie poliestrowe, oczka o średnicy 12 mm (takie dla misiów). Rumieńce wykonane farbką akrylową (ten zabawniejszy moment tworzenia groszków). A w środku upchnięte jeszcze jajko z koralikami, żeby grzechotały. Bo tak w ogóle to groszki są na prezent dla pewnego maleństwa.
A strączek to mi się będzie po nocach śnił jeszcze dłuuuuugo... Jest długi na 45 cm, wysoki na 14 i szeroki na 18. Z uwagi na upały miałam włączony w pokoju wentylator. I nie, nie kroi się futerka przy włączonym wentylatorze. I nie kroi się tego dla wygody na dywanie. W sumie logiczne, ale z tych upałów mi chyba mózg zaćmiło. A przyszywając zamek do futerka korzysta się z igły do dżinsu. Bo ta uniwersalna może się złamać w czterech (!) miejscach. To mój osobisty rekord jest :)
Po raz pierwszy miałam też okazję pracować na polarze minky. Polar jest tak kochany w dotyku, że moja dwuletnia chrześnica rozebrała się całkiem i kazała się tym przykryć :D Zostało mi go jeszcze trochę, więc pewnie niedługo znów się coś z udziałem tego materiału pojawi :)
Co myślicie o moich groszkach? Gdyby ktoś był zainteresowany to mogę się podzielić wykrojem :) Bo mi się szycie drugi raz takiego strączka już raczej nie przytrafi...
Karolinko, groszek jest superaśny! Niepowtarzalny i mega uroczy!
OdpowiedzUsuńejjj michę cieszę na jego widok :D uroczyyy!
OdpowiedzUsuńKinia
Cudowny groszek Karolinko :) Wywołuje u mnie uśmiech na twarzy :) Twoja praca się opłaciła, Brawo ! Miłego weekendu :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń